Według wierzeń ludowych w Wigilię przestają obowiązywac prawa przyrody- w sadach zakwitają drzewa, rzekami płynie wino, a zwierzęta mówią ludzkim głosem. W tym dniu należy wybaczyc sobie wszystkie urazy, zapomniec o doznanych krzywdach i z radością rozpocząc nowe życie. Powszechnie wierzono, że przebieg dnia wigilijnego ma wpływ na nadchodzący nowy rok. Aby przez najbliższe 365 dni cieszyc się dobrym zdrowiem, należało umyc się wczesnym rankiem w potoku. Wigilia nie mogła byc dniem leniuchowania. Kto bowiem położył się w dzień do łóżka, w przyszłym roku mógł spodziewac się rozlicznych chorób. W tym dniu nikomu nie pożyczano pieniędzy, by w przyszłym roku nie narazic się na straty. Próbowano natomiast dokonywac drobnych kradzieży, najczęściej dla żartu, które sczęśliwemu złodziejaszkowi wróżyły pomyślnośc i pełną kiesę w przyszłości. W niektórych częściach polski mężczyźni wyruszali w dzień do lasu, by kłusac na zwierzynę. Udane polowanie miało zapewnic dostatek pożywienia w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy.

Kulminacyjnym punktem Wigilii była uroczysta wieczerza. Przygotowania do niej trwały cały dzień. W chłopskich chatach i szlacheckich dworkach w izbach stawiano snopki zbóż, a u sufitu wieszano przystrojoną gałązkę świerku lub jodły. Zwyczaj ustawiania choinki przybył do nas z Niemic i upowszechnił się w XIX w. Początkowo na drzewku wieszano jabłka, które miały przypominac o owocu z raju, zerwanym przez biblijną Ewę. Poźniej na choince wieszano również świeczki- symbol mającego narodzic sie Jezusa. Wieczerzę rozpoczynano wraz z pojawieniem się pierwszej gwiazdki na niebie, która miała przypominac o gwieździe betlejemskiej, wiodącej do szopki trzech mędrców ze Wschodu.Uroczysta kolację rozpoczyna nieznany nigdzie poza Polską zwyczaj dzielenia się opłatkiem. W czasach średniowiecznych opłatki były wypiekane wyłącznie przez zakonników, dopiero w XV w.ich wyrobem zajęli się świeccy, którzy pracowali w gospodarstwach kościelnych. Białe opłatki przeznaczone były dla ludzi, natomiast kolorowe dla zwierząt domowych- krów, koni, owiec, a nawet kur. Po złożeniu życzeń wszyscy domownicy i goście zajmowlai miejsca przy stole i przystępowali do uroczystej kolacji. Obowiązkowo pod obrusem znajdowała się niewielka wiązka siana, które miało przypominac o miejscu narodzenia się Jezusa. Po zakończeniu kolacji i odśpiewaniu kolęd domownicy zabawiali się wróżbami, najczęściej matrymonalnymi. Po ich zakończeniu szli do sadu, by rózgami chłostac drzewa. Ten magiczny rytuał miał zapewnic urodzaj w przyszłym roku. Podobne znaczenie miało wzajemne obsypywanie się owsem.


 

 

 

Z nosami prziklejonymi do szyby patrzylimy w ciymne niebo.
- Je! Je! - ryknoł mój starszi brat. - Muter, fater! Je już pierwszo gwiazdka!
- Pamiętocie, czamu wypatrujemy w Wigilia pierwszyj gwiazdki? - spytoł fater.
- Na pamiątka narodzin Pana Jezusa. Trzem Królom pokozała się wtedy gwiazda - padołech.
W tim momyncie otwarły się drzwi i stanyli w nich oma i opa.
- Ho, ho! -uśmioł się opa. - Te dzieci tak fets wrzeszczą, że żodnego zaproszenia nie cza.
- No to som my w komplecie -padoł tata. Podnysł ręce o padoł richtig uroczyście: - Zapraszom do stołu. Porzykomy.
Mama podała mu Pismo Święte, a tata uroczyście odczytoł tekst o narodzinach Dzieciątka. Wszyscy głośno porzykalimy "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Marijo". A potym prziszoł ten bardzo ważni moment: tata wzioł talyrz z opłatkami i zaczęlimy składać se życzynia. Zrobiło się nogle ciepli...

Zasiedlimy do stołu. W pokoju było trocha ćma , migały  ino światełka na choince i wielko śwyca z napisem "Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom", stojąco na środku stołu. Mama wyrychtowała mi, że świeca oznaczo Jezusa Chrystusa, który je "Światłością świata". A kupując ta świeca pomoglimy ubogim dzieciom. Koło świecy obrus był wypukłi, mama wsadziła tam trocha siana, aby pamiyntać,że Pan Jezus narodziył się w stajynce. Dała tyz pod talyrz piniądz i łuska od ryby,żeby cołi rok my mieli piniądze, i ich nie brakło.
- Kto jeszcze dzisiej do nas przijedzie? - siostra pokazała na dodatkowi busztek na stole. Dorośli uśmiechnyli się.
- Wolne miejsce przi stole zostawio się w Wigilia do niespodziewanygo gościa. To taki zwyczaj. Dowód, że pamiętomy o tich, co nie mogą razem z nami cieszyć się tim dniem.

Jedlimy z apetytem, bo całi dziyń przestrzegalimy postu. Była grochówka, makówki,moczka,ryba,chlyb i połra innich dań. Oma godała, że powinno ich być dwanaście - tyle ilu było apostołów - ale nie liczyłech.
Po kolacji w doma rozbrzmiywały kolędy: "Pójdźmy wszyscy do stajeynki", "Dzisiej w Betlejem".

- Dzieci! - zawołała naroz mama. - Coś leżi pod choinką!
Prezynty! Jakmy o tim mogli  zapomnieć! Cieplimy się się w trójka do ich ogladania. Okazało się, że pudełka czekają tyż na rodziców i opy i omy.
- Ty geszynki dostaliście, aby przypominały wom o łaskach jakimi zes cie som na codziyń obdarzani przez Pana Boga - dodała oma.
Przed północą poszlimy na Pasterka.